Nie ma i nie będzie nic ważniejszego
Święta Wielkanocne zawsze są takie same. Cokolwiek dzieje się na świecie, Chrystus raz umarł i raz zmartwychwstał i nic nie jest wstanie tego zmienić, nic i nikt nie może tego przekreślić.
Jedyne co zmienia się, to nasz sposób przeżywania tych tajemnic wiary. przez wiele ostatnich lat święta, wszystkie święta, były coraz bardziej obrazem komercji, a coraz mniej niosły przesłanie dla życia, dla ducha. Skupialiśmy się na rzeczach, na tym co zewnętrzne i łatwe, wydawało się, że nic nam nie grozi, że tak już będzie zawsze. Wyparliśmy ze świadomości cierpienie i śmierć, a tym samym oddalaliśmy każdą myśl o zbawieniu.
Nawet w naszym Kościele dyskusje i rozmowy, wielkie debaty dotyczyły coraz bardziej dziwacznych reform, a nawet zmian dotyczących prawd wiary. Życie religijne skupiało się coraz częściej na sprawach bardzo popularnych, a jednocześnie mało istotnych.
Sytuacja związana z wirusem zmusiła nas do zwrócenia większej uwagi na sprawy naprawdę ważne. Teraz przeżywamy swego rodzaju test. Warto przyjrzeć się swoim motywacjom, szczególnie w kontekście ograniczeń dotyczących liturgii. Ilu z nas zostaje w domach ze względu na posłuszeństwo, a ilu z wygody, bo nie muszę… Warto zadać sobie pytanie jak teraz przeżywam wspólnotę, nie tylko tą ogólno-kościelną, ale naszą, parafialną? Czy parafia dla mnie coś znaczy, czy mój lokalny kościół jest ważny, czy też tylko ja i moje widzi mi się.
To jest dobry czas. Tak, dobry, bo wreszcie nasze rozmowy w Kościele dotyczą rzeczywistych spraw zbawienia, twardych prawd wiary i wymagań. Wreszcie mówimy językiem miłosierdzia, grzech nazywając grzechem, a dobro dobrem. Wreszcie jedyne źródło dobra i zbawienia dostrzegamy w Chrystusie, a nie w naszych wymysłach.
Jest dla nas nadzieja. ten świat przeminie, ale my zaszczepieni w Chrystusie, przetrwamy, odnowieni jego miłością.
Pamiętajmy, Jezus umarł i zmartwychwstał, a z nim i my powstaniemy z martwych. Nie ma i nie będzie w naszym życiu nic ważniejszego.
W naszej parafii, jak w wielu innych, Triduum Paschalne przeżywaliśmy uczestnicząc wirtualnie. Jest to trudne i bardzo smutne, bo w oddaleniu od wspólnoty parafialnej, od tych najbliższych sercu w lokalnym kościele, jednak otwartym sercem przyjmowaliśmy tajemnice zbawienia w duchowej łączności z braćmi i siostrami pod przewodnictwem naszego pasterza. Pamiętajmy, że dla proboszcza to tez bardzo trudne chwile. Szkiełko obiektywu to nie to samo, co żywe oczy parafian.
Feliks Grywaldzki