Gdy bardzo ci zależy, nie dbasz o to, czy będą się śmiali, czy złościli. Pokonujesz wszelkie przeszkody, by osiągnąć cel. Tak właśnie postąpił niewidomy. Gdy usłyszał, że Jezus przechodzi, wołał do niego z całych sił. Jakże był wtedy irytujący dla tłumu. Skoro Jezus nie zwrócił na niego uwagi to powinien siedzieć cicho. Jest ślepy, nie wie gdzie jest prawda, a gdzie kłamstwo. On jednak, mimo swojej niewiedzy, wołał pełen nadziei, a może też rozpaczy.
Łatwo mądrzyć się o pokorze, o wierze, o poświęceniu, do czasu, gdy trzeba w pokorze, dla wiary, poświęcić dobre imię, twarz, samopoczucie, czy karierę. Łatwo mądrzyć się, gdy nie muszę się bać nawet tego, że będę wyśmiany. Łatwo jest pomagać, gdy chwalą, trudniej, gdy opluwają, a i tak przecież bywa.
Wierzę, bo pragnę życia wiecznego, bo pragnę kochać Boga, bo kocham moich bliskich. Jednak warto zadać sobie pytanie, czy kocham wystarczająco mocno, aby wbrew wszystkim i wszystkiemu wołać do Boga? Czy aż tak bardzo na tym mi zależy, że gotów będę zaryzykować wszystko co na tym świecie dla Zbawienia?
Boże daj mi dość odwagi, abym nie oglądał się na nic w drodze do Ciebie.
Do ciebie Jezu wołam
nikt inny nie usłyszy
nikt nie odpowie
Twoje słowa jedynie
stwarzają poranek
Twoje słowa
przynoszą spokojny sen
Do Ciebie Jezu wołam
mój głos uwiera świat
wokół mnie wrzask
usłysz mnie
pozwól zobaczyć brzask
Otwórz mi serce
skamieniałe niekochaniem
spraw abym przejrzał
i wzrok utkwił w Tobie
szczęśliwy wiecznym adorowaniem
Feliks Grywaldzki